06:09. Od czterech minut bez przerwy dzwoni twój telefon, a ty przekonana, że to budzik - olewasz go. Po chwili jednak nie masz już siły walczyć ze snem i muzyką jednocześnie, więc chwytasz telefon chcąc wyłączyć sygnał i wtedy na wyświetlaczu widzisz jego imię. Harry. Dzwoni do ciebie. Odebrać czy nie? W pierwszym momencie chciałaś odrzucić połączenie, ale przypomniałaś sobie, że i tak musisz dziś z nim porozmawiać a to, co chcsz teraz zrobić, może pogorszyć twoją, już i tak beznadziejną sytuację. Postanowiłaś odebrać.
- Halo? - powiedziałaś cicho, zaspanym i zachrypniętym głosem.
- Obudziłem cię? - w słuchawce było słychać głos, od którego mimowolnie się uśmiechnęłaś. Głos, w którym było zmartwienie.
- Nie, właściwie to nie - odpowiedziałaś na jego pytanie.
- To dobrze, bo już się wystraszyłem - chłopak mówił teraz bardziej wesołym głosem, a przy ostatnim słowie cicho się zaśmiał. Kochałaś ten śmiech. Ty też się zaśmiałaś.
- Wiesz.. chciałem porozmawiać z Tobą, ale zauważyłem, że w szkole nie mam co liczyć na ten przywilej.. Więc postanowiłem do ciebie zadzwonić.. No i ten.. - Harry już nie był taki pewny siebie. Zaczął się jąkać.
- Harry. W porządku. Chciałam przeprosić za moje zachowanie, i chciałam to zrobić dziś w szkole, ale skoro już dzwonisz. Nie powinnam cię była z góry oceniać. Sama nie wiem, czemu to zrobiłam.. ale naprawdę, bardzo tego żałuję.. i zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał ze mną rozmawiać. - w tym momencie byłaś z siebie dumna. w końcu mu to powiedziałaś.
- Ania.. Kocham Cię - takiej odpowiedzi się nie spodziewałaś. Co miałąś mu odpowiedzieć? Zastanawiałaś się, ale nie miałaś zbyt dużo czasu. Nagle usłyszałaś swój głos..
- Ja Ciebie też, Harry - nie wiedziałaś czemu to powiedziałaś. Owszem, to była prawda, ale.. nie, to zbyt skomplikowane.
- Wiesz, muszę już kończyć, do później skarbie - w jego głosie było słychać ulgę.
- Do potem. - Odpowiedziałaś i się rozłączyłaś. Zerknęłaś na zegarek. 06:50. Za 30 minut masz lekcje, a ty leżysz w łóżku. Szybko wstałaś i się ubrałaś. Czerwone rurki, luźna czarna koszulka i do tego czarne trampki. Już się nie przejmowałaś swoimi bliznami po cięciach. Popełniłaś błąd i tyle, zdarza się. Jest 7:20, a ty szykujsz dopiero śniadanie, właśnie skończyłaś tę czynność i pakowałaś je do plecaka, gdy rozległ się dzwonek do drzwi..Pobiegłaś je otworzyć, i wtedy zobaczyłaś... Harrego. Patrzył na ciebie,a na jego twarzy pojawił się uśmiech. No cóż, na twojej też.
- Cześć - powiedziałaś niepewnie.
- Jesteś już gotowa? Bo zaraz się spóźnimy - Harry zerknął ci przez ramię do domu, po czym przeszedł przez korytarz, do kuchni i zabrał z krzesła twoją torbę. Jeszcze raz zerknął na ciebie, po czym podszedł i cię przytulił.
- Chodźmy - powiedział. A ty wzięłaś klucze i zamknęłaś dom. Chciałaś od Harrego wziąć swoją torbę, ale ci nie pozwolił. Uparł się, że będzie ją niósł aż do szkoły. Gdy oddaliliście się trochę od twojego domu, Hazz złapał ciee za rękę. Z początku czułaś się dziwnie, ale po chwili jednak się przyzwyczaiłaś. Odpowiadało ci to. Zbliżaliście się do szkoły. No cóż. Dzwonek jeszcze najwyraźniej nie dzwonił, bo wszyscy byli przed szkołą. Tak.. Wszyscy się na was patrzyli, ale Harry nie zwracał na to uwagi. Tylko spojrzał na ciebie, i się uśmiechnął.
- Kochanie, Louis i Zayn tam stoją.. Chyba powinnaś z nimi porozmawiać. - odezwał się nagle.
- Wiem. Ale.. pójdziesz tam ze mną? - z nim czułaś się pewniej.. sama nie wiedziałaś czemu.. może dlatego, że ci wybaczył?
- Oczywiście. - odpowiedział, i poprowadził cie do waszych.. a może już tylko jego przyjaciół.
- Cześć. - odezwałaś się pierwsza, ale oni nawet nie zareagowali. Byli obojętni. - Wiecie.. chciałam Was przeprosić, bo niesłusznie was oskarżyłam. Nie powinnam tak postąpić. Rozumiem, że źle zrobiłam. Macie prawo mnie nienawidzić, ale wiedzcie przynajmniej, że ja Was nadal kocham, i kochać będę. Pomimo wszystko. Dziękuję za to, co dla mnie zrobiliście, ale.. - nie zdążyłaś dokończyć bo Louisi i Zayn mi przerwali.
- Już wystarczy, my też cię kochamy - powiedzieli po czym mocno cie przytulili.
A więc nadal miałaś przyjaciół.. Przyjaciół, którzy cie kochali. Zaczęli sobie żartować z Ciebie i Harrego gdy zadzwonił dzwonek. A więc teraz biologia. Pierwszy raz chętnie udałaś się do klasy na lekcje...
- Halo? - powiedziałaś cicho, zaspanym i zachrypniętym głosem.
- Obudziłem cię? - w słuchawce było słychać głos, od którego mimowolnie się uśmiechnęłaś. Głos, w którym było zmartwienie.
- Nie, właściwie to nie - odpowiedziałaś na jego pytanie.
- To dobrze, bo już się wystraszyłem - chłopak mówił teraz bardziej wesołym głosem, a przy ostatnim słowie cicho się zaśmiał. Kochałaś ten śmiech. Ty też się zaśmiałaś.
- Wiesz.. chciałem porozmawiać z Tobą, ale zauważyłem, że w szkole nie mam co liczyć na ten przywilej.. Więc postanowiłem do ciebie zadzwonić.. No i ten.. - Harry już nie był taki pewny siebie. Zaczął się jąkać.
- Harry. W porządku. Chciałam przeprosić za moje zachowanie, i chciałam to zrobić dziś w szkole, ale skoro już dzwonisz. Nie powinnam cię była z góry oceniać. Sama nie wiem, czemu to zrobiłam.. ale naprawdę, bardzo tego żałuję.. i zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał ze mną rozmawiać. - w tym momencie byłaś z siebie dumna. w końcu mu to powiedziałaś.
- Ania.. Kocham Cię - takiej odpowiedzi się nie spodziewałaś. Co miałąś mu odpowiedzieć? Zastanawiałaś się, ale nie miałaś zbyt dużo czasu. Nagle usłyszałaś swój głos..
- Ja Ciebie też, Harry - nie wiedziałaś czemu to powiedziałaś. Owszem, to była prawda, ale.. nie, to zbyt skomplikowane.
- Wiesz, muszę już kończyć, do później skarbie - w jego głosie było słychać ulgę.
- Do potem. - Odpowiedziałaś i się rozłączyłaś. Zerknęłaś na zegarek. 06:50. Za 30 minut masz lekcje, a ty leżysz w łóżku. Szybko wstałaś i się ubrałaś. Czerwone rurki, luźna czarna koszulka i do tego czarne trampki. Już się nie przejmowałaś swoimi bliznami po cięciach. Popełniłaś błąd i tyle, zdarza się. Jest 7:20, a ty szykujsz dopiero śniadanie, właśnie skończyłaś tę czynność i pakowałaś je do plecaka, gdy rozległ się dzwonek do drzwi..Pobiegłaś je otworzyć, i wtedy zobaczyłaś... Harrego. Patrzył na ciebie,a na jego twarzy pojawił się uśmiech. No cóż, na twojej też.
- Cześć - powiedziałaś niepewnie.
- Jesteś już gotowa? Bo zaraz się spóźnimy - Harry zerknął ci przez ramię do domu, po czym przeszedł przez korytarz, do kuchni i zabrał z krzesła twoją torbę. Jeszcze raz zerknął na ciebie, po czym podszedł i cię przytulił.
- Chodźmy - powiedział. A ty wzięłaś klucze i zamknęłaś dom. Chciałaś od Harrego wziąć swoją torbę, ale ci nie pozwolił. Uparł się, że będzie ją niósł aż do szkoły. Gdy oddaliliście się trochę od twojego domu, Hazz złapał ciee za rękę. Z początku czułaś się dziwnie, ale po chwili jednak się przyzwyczaiłaś. Odpowiadało ci to. Zbliżaliście się do szkoły. No cóż. Dzwonek jeszcze najwyraźniej nie dzwonił, bo wszyscy byli przed szkołą. Tak.. Wszyscy się na was patrzyli, ale Harry nie zwracał na to uwagi. Tylko spojrzał na ciebie, i się uśmiechnął.
- Kochanie, Louis i Zayn tam stoją.. Chyba powinnaś z nimi porozmawiać. - odezwał się nagle.
- Wiem. Ale.. pójdziesz tam ze mną? - z nim czułaś się pewniej.. sama nie wiedziałaś czemu.. może dlatego, że ci wybaczył?
- Oczywiście. - odpowiedział, i poprowadził cie do waszych.. a może już tylko jego przyjaciół.
- Cześć. - odezwałaś się pierwsza, ale oni nawet nie zareagowali. Byli obojętni. - Wiecie.. chciałam Was przeprosić, bo niesłusznie was oskarżyłam. Nie powinnam tak postąpić. Rozumiem, że źle zrobiłam. Macie prawo mnie nienawidzić, ale wiedzcie przynajmniej, że ja Was nadal kocham, i kochać będę. Pomimo wszystko. Dziękuję za to, co dla mnie zrobiliście, ale.. - nie zdążyłaś dokończyć bo Louisi i Zayn mi przerwali.
- Już wystarczy, my też cię kochamy - powiedzieli po czym mocno cie przytulili.
A więc nadal miałaś przyjaciół.. Przyjaciół, którzy cie kochali. Zaczęli sobie żartować z Ciebie i Harrego gdy zadzwonił dzwonek. A więc teraz biologia. Pierwszy raz chętnie udałaś się do klasy na lekcje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz